Henryk Walezy

Pierwszy król elekcyjny. Wybrany okrzykami 40 tys. szlachciców, głównie z Mazowsza, których do tłumnego udziału w sejmie skłoniła darmowa strawa. Jego przybycie na konserwatywny dwór na Wawelu wywołało szok. Wdziewał suknie, w uchu nosił perłę, otaczał się gronem pięknych mignonów.

Przywiezieni z Paryża młodzieńcy również gustowali w damskich ubiorach i doskonale władali bronią, więc pełnili rolę nie tylko królewskich kochanków, ale i ochroniarzy. Historycy nie są zgodni, czy Walezy był gejem, czy biseksualistą. Nim przybył do Polski, brał udział w rzezi hugenotów w noc św. Bartłomieja. Nie przeszkodziło to francuskim dyplomatom reklamować go wśród szlachty jako gwaranta tolerancji religijnej, z której słynęła Rzeczpospolita.

Polską koronę na głowie Walezego przewidział Nostradamus. Jedną z pierwszych decyzji króla było rozsądzenie sporu między szlachcicami, którzy wdali się w bijatykę. Decyzja nikogo nie zadowoliła, a Walezy zamknął się w wawelskich komnatach w otoczeniu Francuzów.

Od Polaków stronił. Nie spodobało się to, podobnie jak fakt, że 22-letni król nie wywiązał się z obietnicy ślubu z 50-letnią Anną Jagiellonką, dewotką o nienachalnej urodzie. Cztery miesiące po koronacji zbiegł z Wawelu w przebraniu, pod osłoną nocy, by przejąć tron Francji po zmarłym bracie.

Polską delegację, która dogoniła go podczas ucieczki, wyśmiał. Wyjazd Walezego poprzedziło znikanie z Krakowa francuskich dworzan, a wraz z nimi - cennych dywanów, mebli i naczyń.

Kiedy nie wrócił do Polski w wyznaczonym przez szlachtę terminie, został zdetronizowany. Uchodzi za jednego z najlepszych królów Francji. Wyposażył Luwr w podpatrzoną w Polsce kanalizację.

Wcześniej we francuskich pałacach załatwiano się po kątach, a kiedy fetor był już nie do zniesienia, dwór przenosił się do kolejnego zamku.

Następca

Stefan Batory